Psychical
Nowy Talent
Dołączył: 21 Kwi 2010
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z kariny, do której wejdzie każdy, kto potrafi mażyć
|
Wysłany:
Śro 16:39, 21 Kwi 2010 |
|
Cześć. Jestem tutaj nowa... Ech. Moje opowiadanie jest w zupełności fikcją. Żeby mi ktoś nie zarzucał, ze pisane na faktach jak niektóre osoby, które nie potrafią uwierzyć, ze potrafię coś takiego wymyślić. W opowiadaniu znajdują się drastyczne sceny i słowa.
Tamtego dnia otwierając rano oczy nie spodziewałam się niczego innego niż mojego zwykłego sufitu, z którego tynk pomału zaczynał odpadać. A jednak wtedy właśnie zobaczyłam ten parszywy uśmiech. Jego szczerząca się do mnie, zachlana gęba. Jak co rano wrócił do domu po wieczorze w barze. Wpatrywał się we mnie. Początkowo nie wiedziałam o co chodzi. Miałam już zamiar wymamrotać „cześć tato, sypialnia jest w pokoju obok”, ale wtedy zdarzyło się coś, czego nie zapomnę do końca życia.
Ojciec odepchnął kołdrę z mojego łóżka i rzucił się na mnie ze swoimi łapami. Zaczął mnie rozbierać i dotykać. Próbowałam go odpychać, ale wtedy bolało jeszcze bardziej. Trzymał mi ręką usta, bym nie obudziła mamy. Płakałam. Łzy ciekły mi po policzkach niczym deszcz. Chciałam, żeby w końcu przestał, żeby sobie poszedł. Ale potem było jeszcze gorzej. Poczułam, jak ściąga mi spodenki od piżamy, a później jak rozpina zamek w swoich spodniach. Moja panika z sekundy na sekundę robiła się coraz większa. Czułam straszliwy ból. Trzymał mnie tak mocno, żeby mnie uciekła i po prostu mnie gwałcił. Własny ojciec.
Zamknęłam oczy i zacisnęłam zęby. Łzy ciekły mi po policzkach mimo woli. Chciałam krzyczeć. Gryzłam go, szarpałam się, ale to nic nie pomagało. Wciąż czułam ból i woń alkoholu.
W końcu przestał. Puścił mnie i wstał.
-Jeśli tylko komuś powiesz, zabiję cię – rzucił wychodząc z mojego pokoju. Mijały minuty, godziny, a ja wciąż leżałam w łóżku skulona, ze ściągniętymi do kostek spodenkami z piżamy. Wciąż płakałam, wydając przy tym z siebie dźwięki podobne do skamlenia psa.
Tak się to właśnie zaczęło. Miałam czternaście lat. Teraz, będąc już szesnastolatką, przeżywałam to prawie codziennie. Chyba że matka nie wpuszczała ojca do domu, po tym, jak wrócił jeszcze bardziej pijany niż zwykle. Wtedy zasypiałam. Od dwóch lat całe noce spędzam bezsennie. Dlatego też pod moimi oczami są tak duże, fioletowe wory. Czasami udaje mi się zasypiać w szkole na lekcjach Angielskiego, czy algebry.
Nagle do moich uszu dobiegł dźwięk opon, ocierających się o asfalt. Samochód. To pewnie On. Szuka mnie. Kazałam Mu się nie zbliżać. Dlatego dziś jestem tu, gdzie jestem.
Wiatr okala moją twarz, zimnym powietrzem, czuć morską bryzę. Spoglądam w dół. Co najmniej trzydzieści metrów wysokości, a u dołu rozbijające się fale o przybrzeżne rafy koralowe.
Zastanawiam się, dlaczego wcześniej nie wpadłam na to, by pojechać nad morze i po prostu się zabić. Rozważałam nad tym, by się powiesić, czy podciąć sobie żyły, ale to zbyt bolesne opcje, no i wtedy znaleźliby moje ciało. A po skoku jest szansa, że tak rozbiję się o skały i rafy koralowe, że nie będzie co zbierać, lub, że po kilku dniach albo godzinach dotrę na otwarte morze i stanę się ofiarą rekinów. Mama pomyśli, że ktoś mnie porwał, a gdy nie znajdzie mnie policja może pomyśli, że uciekłam. Tak, świadomość tego, że jestem gdzieś daleko, ale żyję jest zdecydowanie dla niej mniej bolesna niż pogodzenie się ze śmiercią córki.
Ktoś przyjechał niedaleko klifu. To On. Biegnie w moją stronę o wiele szybciej, niż powinien. Odwracam się znów w stronę wody i robię krok do przodu...
|
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Psychical dnia Śro 16:40, 21 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|